sobota, 10 stycznia 2015

Eintopf!



Nie, nie, nie będzie żadnych niemieckich sałatek z kartofli, precli ani parówek ze słoika. Nie będzie również  jasnych, nordyckich  fryzur ani niebieskich oczu. Troszkę historii jednak się znajdzie, a raczej sięgnąć nam przyjdzie do jednego warzywa, którym nikt już sobie niemalże głowy nie zaprząta.
Z historią w tle również i nazwa. Może nie konkretnego dania ani konkretnych ingredientów. 
Eintopf to pewien wachlarz potraw. Tak naprawdę eintopf to niekończąca się paleta możliwości jaką daje nam łączenie wszelkich smaków w jednym garnku. Czyli to co lubię najbardziej :)



Eintopf poznałem chyba mieszkając w Chełmnie. I raczej nie jadłem go nigdzie, poznałem tylko samo znaczenie słowa. Wtedy też rozpocząłem eksperymenty z których zazwyczaj wyszło coś dobrego. 
Co nadaje się do jednego gara? Wszystko niemalże. Ja lubię kartofle, dynię, czerwoną fasolę, cieciorkę, pomidory. Co dalej? Fantazja..... Mięso lub i nie. Owoce? Czemu nie? Gorzka czekolada, chilli.... ehhh...

Dużo pomysłów, pełna głowa- zawsze. Nie robiłem jeszcze eintopf'a z ryb, ale wszystko przede mną. Projekt w głowie już jest. Ale nie dziś o tym.


Wracając do warzyw. I do tego jednego, wyjątkowego jak dla mnie. Nie pamiętam go z domu rodzinnego. Nigdy nie gościł za mojego życia na stole. Ale legendy o jego bytności pamiętam. Choć nie wyrażano się o nim z rozrzewnieniem. Brukiew bowiem wspominana była jako tani "zapychacz" żołądka. Ot wieś głębokiego PRLu. A lata później to niepozorne warzywo przykuło moją uwagę na chełmińskim rynku. Tu brukiew jest jeszcze na porządku dziennym, żółta, biała, czerwona. Początkowo sam zachodziłem w głowę, co z tym fantem uczynić. A jest co robić!
Czym jest brukiew - ni to kalarepa, ni to burak. No coś pomiędzy. Smak? Kalarepa. konsystencja? Burak :) Do czego? Do wszystkiego do czego tylko fantazja Ci pozwoli. Brukiew doskonała jest do pieczeni- choćby kaczki- tu najwięcej pewnie przepisów odnajdziemy wszędzie. Ja brukiew uwielbiam stosować do sosów pieczeniowych. A do eintopf'a pasuje mi wyjątkowo idealnie.



Tak jak powiedziałem- mój eintopf to luźne skojarzenia smaków, warzyw. Traktujcie i Wy swoje garnki jak chcecie. 

Ingredienty:
0,5 kg mięsa mielonego (najlepiej chude)
0,3 kg ziemniaków
2 szklanki brukwi
2 szklanki dyni
1 puszka fasoli czerwonej
2 puszki pomidorów
1 puszka kukurydzy
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
2,3 małe papryczki chilli
jogurt naturalny
majeranek
pieprz
sól



Wykonanie nie przysparza żadnych problemów, nie zabiera też nam dużo czasu. 
Mięso podsmażamy na złoty kolor na patelni. Kiedy jest już zrumienione, dodajemy pokrojoną w piórka cebulę. Kiedy i cebula zrumieni się, zawartość patelni przerzucamy do sporego garnka z grubym dnem. Całość podlewamy odrobiną wody.
Do garnka wrzucamy pocięte w małą kostkę: kartofle, dynię i brukiew- ta musi być pokrojona w małą kostkę ponieważ dochodzi najdłużej.
następnie w garnku umieszczamy również fasolkę wraz z zalewą, pomidory, kukurydzę, czosnek i przyprawy. Ja wrzucam również 3 malutkie papryczki chilli.
Dokładnie mieszamy, przykrywamy, i dajemy temu spokojnie 40 minut na małym ogniu. Niech pyrka i nabiera smaku. Oczywiście mieszamy całość tak, by nic nie przywarło do dna. 

Po 40 minutach odkrywam garnek i redukuję sos. Może to potrwać kilkanaście minut.
I to prawie koniec. Pozostaje nam nałożyć potrawę na talerz i polać odrobiną naturalnego jogurtu. Dobrze jest również sypnąć troszkę natki pietruszki.








A już niedługo, za kilka dni... debiut na stole. Jordskokker czyli topinambur w całej krasie. Sam jestem ciekaw co z niego zrobię i już tupię nogami z niecierpliwością!

Vi ses!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz